|
|
Podsłuchujemy internetowy głuchy telefon: listy łańcuszki, miejskie legendy, pogłoski, mistyfikacje, faktoidy, owcze pędy i koty w butelkach.
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, pon., 20/07/2009 - 21:36 [zmienione: pon., 28/05/2012 - 22:45]
|
Kot atakuje śpiącego człowieka.
Ponoć [...] kiedyś kot zadusił małe śpiące
dziecko. Dziecku spało i ruszała mu się grdyka, wiec kot myślał, że
to mysz i skoczył, i zadusił dziecko.
Dlatego koty nie powinny przebywać w miejscach — tam gdzie małe
dzieci :)
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, wt., 14/07/2009 - 21:16 [zmienione: pon., 23/04/2012 - 10:32]
|
Pies przynosi w pysku martwe zwierzę sąsiadów.
Pewnym ludziom podobno zdarzyła się następująca historia. Rodzina
mieszkała na wsi i postanowili sobie kupić dużego psa. Pies Szarik
wychowywany był bezstresowo bez łańcucha, mógł biegać po całej
okolicy, często odwiedzał sąsiednie gospodarstwa. Takie podejście nie
podobało się ich sąsiadom, którzy trzymali swego mniejszego psa Azora
na łańcuchu, a Szarik często wchodził na teren ich ogródka i gryzł się
z Azorem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, śr., 01/07/2009 - 22:37 [zmienione: śr., 10/10/2012 - 20:51]
|
Wszystko zaczęło się jesienią 2008 roku, kiedy mieszkaniec
podkrakowskiej wsi Jeziorzany dostrzegł w lesie zwierzę przypominające
młodą lwicę bądź pumę. Zakrojone na szeroką skalę (m.in. z udziałem
antyterrorystów i dwóch śmigłowców, koszt: 50 tys. zł) poszukiwania „pumy” zakończyły się niepowodzeniem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, wt., 30/06/2009 - 22:03 [zmienione: nie., 08/04/2012 - 21:04]
|
Uczestniczący w uroczystości religijnej w zaskakujący sposób odpowiada na pytanie o swoje imię.
[...] Miejscowy ksiądz zna wszystkich z nazwiska.
Podczas kazania zaczął wymieniać zasługi niektórych parafian. Mówił:
pan Jan Kowalski [...] to dobrze wychował dzieci, tak samo pan... I tu ksiądz
zapomniał personaliów ojca chrzestnego jednego z dzieci komunijnych,
który stał akurat blisko ołtarza. Szepnął więc do niego „jak pan ma na
imię?”. Facet nic nie odpowiedział. Ksiądz jeszcze raz: „jak pan ma na
imię?”. [...]
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, pt., 26/06/2009 - 21:26 [zmienione: czw., 07/07/2011 - 22:10]
|
Straż przybrzeżna nakazuje kapitanowi jachtu kierować się na Hel.
[...] wśród żeglarzy krąży taka opowieść:
Działo się to w czasie sztormu na Bałtyku, ale nikt dokładnie nie wie kiedy.
W związku z tym, że nie do każdego portu na polskim wybrzeżu da się wejść
przy każdym stanie morza oraz kierunku wiatru, kapitan pewnego niepolskiego
(najczęściej słyszana wersja — jacht brytyjski) jachtu kontaktuje się przez
UKF z kapitanatem jednego z polskich portów jachtowych lub strażą
przybrzeżną (różne wersje).
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, wt., 16/06/2009 - 21:04 [zmienione: wt., 10/04/2012 - 09:37]
|
Szczenię zakupione od „ruskich” wyrasta na niedźwiedzia.
Najczęściej opowiadanym mi (oczywiście jako „autentyk”) jest wariant z
kupieniem (najczęściej za jakieś marne pieniądze lub „butelkę wódki”) na
jakimś „bazarze” (choć tu często pojawia się konkretnie Stadion
Dziesięciolecia) od „ruskich” małego psa — owczarka kaukaskiego, który potem
rośnie jak na drożdżach i zaprowadzony do weterynarza okazuje się być
niedźwiedziem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, pt., 22/05/2009 - 21:42 [zmienione: sob., 07/04/2012 - 21:38]
|
Zmęczony po „imprezie” student zbija butem szybę w oknie, by przewietrzyć pokój. Nad ranem okazuje się, że...
[...] suto nakrapiana impreza się skończyła i nad ranem liczni goście
leżeli 'nieżywi', stłoczeni na kilkunastu metrach kwadratowych
studenckiego pokoju. W tej dusznej atmosferze któryś imprezowicz
wreszcie się budzi i jęczy: „niech no ktoś otworzy okno, nie ma tu
czym oddychać”. Jako że nikomu nie bardzo chce się ruszać z miejsca,
ktoś w przypływie geniuszu rzuca ciężkim butem w okno. Słychać dźwięk
tłuczonego szkła. [...]
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, pt., 01/05/2009 - 21:47 [zmienione: sob., 02/05/2009 - 18:29]
|
Klient baru zastaje Murzyna jedzącego pozostawione na chwilę jedzenie.
Rzecz działa się podobno w Krakowie, jakoś tak zaraz po stanie
wojennym (1981 rok). Do mlecznego baru weszła pewna pani i zamówiła
sobie obiad. Barszcz i pierogi. Z trudem znalazła miejsce przy
„stoliku”, takim do jedzenia na stojąco, postawiła swój obiad, i poszła
zapłacić. Wraca, patrzy, a przy „jej” stoliku murzyn!!! Zajada
barszcz! Na szczęście zostały jeszcze pierogi odsunięte na bok. Cóż
było robić? Pani podeszła do stolika, popatrzyła na murzyna ze złością
i wyrzutem, po czym przysunęła sobie pierogi i zaczęła jeść.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, pon., 23/03/2009 - 22:12 [zmienione: nie., 08/04/2012 - 20:26]
|
Kobieta potrącona na schodach przez narciarzy zostaje skierowana na leczenie psychiatryczne.
Otóż kiedyś grupa studentów bawiła się na imprezie w mieszkaniu w
bloku u jednego z nich. I jak to z imprezami bywa, tak i ta była suto
zakrapiana. Jakoś w środku nocy impreza przycichła, część gości się
wykruszyła a pozostałym studentom, równo naprutym, zaczęło się nudzić.
Ale od czego studencka pomysłowość - za drzwiami od pokoju gospodarza
znaleźli stare narty. A jak są narty to trzeba na nich zjeżdżać...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Filip Graliński, pon., 09/03/2009 - 22:25 [zmienione: pon., 16/04/2012 - 08:45]
|
Szczur atakuje dziecko pozostawione przez matkę w wózku.
Ta legenda pojawiła się [...] gdzieś po roku 93. A wiąże się z
osławionymi już w legendach szczurami.
Otóż w każdej z tych historii pojawiała się matka, która miała coś
do załatwienia w sklepie bądź aptece i zostawiała swoje dziecko w
wózku na zewnątrz. Po powrocie okazywało się, że koło wózka
znajdował się jakiś szczur/y, a Matka poprawiając kocyk, którym
dziecko było przykryte odkrywała, że zostało ono przez owe szczury
pogryzione. (w pesymistycznej wersji takie dziecko nie żyło).
|
|
|
|
|
|
|