Prochy krewnego mylnie wzięte za jedzenie w proszku
okres aktywności:
lata 80.(?) XX w.
Pewna rodzina dostała paczkę z Ameryki. Wśród przesłanych rzeczy była
nieoznakowana puszka. Adresaci paczki myśleli, że to zupa w proszku, więc ją
zjedli.
Tymczasem później okazało się, że były to prochy ciotki, która wyemigrowała do
USA, tam niedawno zmarła i pragnęła być pochowana w Polsce!
Tę dość makabryczną miejską legendą usłyszałem pod koniec lat 80. ubiegłego
wieku od któregoś wujka w trakcie rodzinnych imienin czy urodzin (swoją drogą,
szkoda, że się dziś ich nie obchodzi tak hucznie — był to prawdziwy
rozsadnik miejskich legend!). Była to pierwsza legenda miejska, jaką usłyszałem (czy raczej, jaką zapamiętałem).
Można by pomyśleć, że to li tylko polska opowiastka, w końcu realia były całkiem przekonujące, jeśli pomyśli się o Polsce lat 80.: rodzina z Ameryki przesyła paczkę krewnym zmagającym się z niedoborem wszelkich produktów, kremacja zwłok też była wtedy raczej rzadkością.
Tymczasem, legenda ta była (i jest) popularna na całym świecie, była opowiadana
pewnie w każdej społeczności, którą opuszczali emigranci.
Opowieść weszła do międzynarodowego obiegu krótko po drugiej wojnie światowej [1].
Motyw kremacyjnego kanibalizmu wykorzystał pisarz Bogdan Madej w opowiadaniu Pochówek [2]. Opowiadanie to jest datowane na 1975 r., więc już wtedy legenda o ciotce w proszku była znana w Polsce. W sąsiednich Czechach opowieść krążyła już w połowie lat 60. ubiegłego wieku [3].
podobne legendy
przypisy
[1]
Jan Harold Brunvand, The Baby Train & Other Lusty Urban Legends,
W.W. Norton & Company, New York 1993, s. 75-79
[2]
Bogdan Madej, Maść na szczury,
Czytelnik, Warszawa 1988, s. 94-143
[3]
Petr Janeček, Černá sanitka a jiné děsivé příběhy. Současné pověsti a fámy v České republice, Nakladatelství Plot, Praha, 2006, s. 112-115.
Znam w innej wersji: - nie ciotka a wujek; - paczka ...
Znam w innej wersji:
- nie ciotka a wujek;
- paczka oznakowana jako przyprawa.
W skrócie:
- rodzina w USA wysyła list z informacją "za dwa tygodnie wyślemy sproszkowanego wujka jako przyprawę do zup, żeby się władze PRL nie czepiły i cła płacić nie kazały";
- dwa tygodnie później rodzina z USA wysyła wujka;
- w Polsce najpierw odbierają wujka z opisem "przyprawa do zup" a dopiero później dociera list z instrukcja obsługi;
- wujka oczywiście już w połowie niema...
Tak na szybko napisane bo już mam na dziś dość klepania w klawiaturę.
"Maść na szczury"
jest to historia opisana przez Bogdana Madeja w książce "Maść na szczury", wydanej po raz pierwszy w Paryżu w 1977 r. w drugim obiegu (informacja dla młodszych czytelników: to znaczy, że książka nie została wówczas w Polsce dopuszczona do druku przez cenzurę)
Znam ta historię z jakiejś
Znam ta historię z jakiejś książki ze śląskim humorem, być może z "Ber i bojek śląskich", ale nie jestem pewna, bo książkę czytałam jako dziecko. W tamtej wersji dotyczyło to oczywiście ciotki z Rajchu. :)
ja słyszałam to samo z pieprzem :)
ta sama historia tylko że rodzina pisze odpowiedź do Ameryki ze dziękują za pieprz ale tyle nie zjedzą więc znajomym trochę rozdali :)
zal jakich malo a w dodatku jakie realistyczne xD
zal jakich malo a w dodatku jakie realistyczne xD
A propos ciotki w puszce
W głębokich latach 70-tych historia została opisana w jednym z opowiadań Bohdana Madeja, z tomu "Maść na szczury". Ciekawe, czy najpierw była legenda a potem opowiadanie, czy dokładnie na odwrót.
Pozdrawiam Ryszard Warta
Ludożercy zjedli chyba wuja...
Ludożercy zjedli chyba wuja, a miała być kawa... Tak przynajmiej pamietam to opowiadanie, wspaniale czytane w latach siedemdziesiatych przez redaktora Wolnej Europy.
Muszę chyba odświeżyć pamięć i poszukać książki.
Ja słyszałem wersję z
Ja słyszałem wersję z ciotką, oraz z wujem. Tylko, że w wersji z wujem nie była to kawa a kakao.
U Chmielewskiej
Chmielewska podaje tą historię jako zasłyszaną, w "Książce poniekąd kucharskiej"
czytałąm..
ja to wyczytałąm chyba w bravo girl czy innym młodzieżowym pisemku..;]
Znam tę historię z lat 80,
Znam tę historię z lat 80, kiedy byłam w I czy może II klasie podstawówki opowiadała mi ją koleżanka w wersji z prochami dziadka i raczej satyrycznej, bo historyjka opowiadana była językiem stylizowanym na jakąś gwarę "Dostali mi paczkę z Hameryki, a w tej paczkie, bananajdy, czykulajdy i taku wilku menażku..." Tak to jakoś szło.
Też to słyszałe, tylko
Też to słyszałe, tylko nie w gwarze, podobno dodawali do wszystkiego te prochy.
w 2010 krąży nadal /
w 2010 krąży nadal / zasłyszana od ucznia podstawówki.
W pierwszej połowie lat 90,
W pierwszej połowie lat 90, czytałam o identycznej historii w Skandalach :) Artykuł zaczynał sie słowami: "My naprawdę nie są ludojady - przekonuje rodzina, która zjadła własną babcię".
Chyba ciotka, ale na pewno
Chyba ciotka, ale na pewno paczka z Indii. Słyszałam o tym jakoś w latach 80tych od... nauczyciela geografii.
anegdotkę słyszałam
anegdotkę słyszałam podczas rodzinnego obiadu na Kaszubach. Moja Ciocia opowiedziała historię o tym, jak pewna rodzina dostała paczkę z zagranicy. tydzień później przyjechał ktoś z zagranicznej rodziny i zapytał, gdzie są prochy ciotki, które były w paczce. miejscowi zdziwieni odparli: "Jaki prochy? tam było kakao i już je wypiliśmy".
Przyprawa rozumiem. Ale jak można pomylić prochy z kakao, to nie wiem :)
W opowiadaniu "List z
W opowiadaniu "List z ameryki" bułgarskiego pisarza Aleka Popova jest opisana ta sama historia tylko w wersji z prochami bodajże wujka. :)
To jest opowiadania "Paczka
To jest opowiadania "Paczka z Ameryki". Autorem jest Swetosław Minkow, a nie Alek Popow. I chodziło o babcię.
Ale historia nawet troszkę
Ale historia nawet troszkę prawdopodobna. Moja koleżanka kiedyś sama przywoziła prochy wuja w puszce ( oczywiście nie po zupie, ani przyprawie ) ze stanów. A wszystko przez kłopotliwe i uciążliwe przepisy dotyczące przewożenia zwłok .... Do tej pory to wspomina, ponieważ strasznie się stresowała przez cały lot.
I z tych stresów może
I z tych stresów może biorą się takie historyjki o mimowolnym kanibalizmie...
Brazylijskie plemiona indian
Brazylijskie plemiona indian mają w zwyczaju prochy przodków dodawac do zupy, aby przodek żył w potomku. Informacja z telewizji i nie pamiętam z czego konkretnie.
Dodaj nową odpowiedź